WYCIECZKA DO KAZIMIERZA DOLNEGO
Uczniowie klasy piątej i szóstej pod opieką nauczycieli (M. Sabeli, S. Bińczyk, M. Mordaki) w ubiegły piątek udali się na wycieczkę do Kazimierza Dolnego. Zwiedzanie rozpoczęli od spaceru po Korzeniowym Wąwozie. Tutejsze wąwozy lessowe powstały w wyniku erozji wodnej skał lessowych. Największą atrakcją tego miejsca są odsłonięte korzenie wiekowych już drzew, które przypominają o pięknej historii miasteczka. W XII wieku książę Kazimierz Sprawiedliwy przekazał osadę siostrom norbertankom i to one najprawdopodobniej nadały miejscowości nazwę Kazimierz. Kiedy koło Krakowa powstało nowe miasto pod tą samą nazwą, położony niżej nad Wisłą imiennik dla odróżnienia zaczął być nazywany Kazimierzem Dolnym. Kolejnym etapem podróży była najstarsza budowla w mieście – wieża strażnicza. Przypomina ona o początkach Kazimierza. Stanowiła prawdopodobnie część drewnianej warowni, która służyła za punkt poboru ceł i broniła przeprawy przez Wisłę. Na jej szczycie nocą i w czasie mgły palono ogień dla przepływających flisaków. Dziś to miejsce stanowi piękny punkt widokowy. Widać z niego panoramę miasta i min. spichlerze. Niegdyś było ich ponad 60, a sam Kazimierz był jednym z największych portów rzecznych na Wiśle. To tutaj szlachta zwoziła zboże, które spławiano do Gdańska. 200 metrów poniżej strażnicy znajdują się ruiny zamku, które również uczniowie zwiedzili. Podążając za przewodnikiem wysłuchali historii o „dwóch księżycach”. W Kazimierzu, co ciekawe, znajdują się dwa przylegające do siebie rynki. Jednym z nich jest mały rynek, który kiedyś utworzyli Żydzi. Stanowili oni bardzo ważną część ludności miasteczka. Po ich wielowiekowej obecności pozostały nieliczne lecz osobliwe pamiątki. Na drugim brukowanym rynku nazywanym „Sercem Kazimierza Dolnego”, uczniowie podziwiali świątynie i kamienice z XVII wieku ufundowane przez bogatych kazimierskich kupców. W końcu nadszedł najbardziej wyczekiwany punkt wycieczki – warsztaty lepienia koguta – symbolu miasta. Dzieci zostały zapoznane z okolicznymi legendami oraz tajną recepturą pieczenia ciasta. Następnie, samodzielnie wyrabiali drożdżowe przysmaki. Z pełnymi brzuchami i bogatsi o nową wiedzę, podróżnicy z Kalina musieli pożegnać się z tym urokliwym miejscem. Na szczęście każdy pogłaskał posąg Kwadrata po pyszczku, by móc jeszcze kiedyś wrócić do Kazimierza Dolnego.
Tekst: Magdalena Mordaka; Foto: Magdalena Sabela